fbpx

Zaczęło się niewinnie.

– Aga, jedziemy nad morze i chcemy mieć tam sesję.

Po krótkich rozmowach, rodzinę Basi i Darka pokonała pogoda, bo chyba nigdzie mniej nie można liczyć na pogodę niż nad polskim morzem 🙂  W efekcie tego, rodzice Maćka i Mateusza wygrzali ciała w Egipcie, czego dzieciaki na pewno nie żałują, bo oprócz pogody były też delfiny! Wrócili szczęśliwi, opaleni, no i naturalnym wyborem miejsca na sesję było coś związanego z wodą. Padło na plażę w Ciszycy pod Warszawą.

To była nasza druga wspólna sesja. Basia i Darek zaskarbili sobie moją sympatię poczuciem humoru, podejściem do takich zwyklych życiowych spraw, ale pokochałam ich za podejście do sesji. Rozumieją, że niebanalne efekty wymagają wysiłku, dlatego poranne godzinny nigdy nie są dla nich problemem. Nie boją się dojechać 50-70 km, a i ubiory są zawsze pięknie skomponowane (choć ja za każdym razem męczę Basię moimi ciążowymi sukienkami, udowodniając, że równie pięknie wygląda w nich ktoś o talii osy 🙂 ). Żeby sesja nie była tylko nudnym siedzeniem na piasku, przyiosłam ze sobą latawiec z, oczywiście, delfinkiem. Chłopcy prawie oddawali nerki za to, który z nich będzie mógł puszczać latawca, a ja do swojej listy małych zwycięst, oprócz przepięknej sesji, zaliczam również odczarowanie Darka z obaw przed puszczaniem latawca 🙂

Zapraszam Was do mojej prawie nadmorskiej bajki!